Przechadzałem się właśnie po terenie watahy, gdy nagle usłyszałem czyjś głos. Bardzo znajomy głos. Poszedłem w jego kierunku, by po chwili zobaczyć skrzydlatego błękitno-czarnego wilka.
-Oh Kayn... -westchnął właśnie. Szedł przed siebie nawet nie spoglądając na drogę. Nagle mnie olśniło. Wiedziałem już z kim skojarzył mi się jego głos. -Stary przyjaciel z dzieciństwa -pomyślałem- Jak on miał na imię... Misty? Nie chyba... Mystic! Tak, zdecydowanie Mystic. -stwierdziłem w myślach, uśmiechnąłem się i powiedziałem
-No proszę, ktoś tu jest chyba zakochany...
-A co ci do tego... -Mystic spojrzał na mnie i dodał ze zdziwieniem -...Echo?!
Mystic z wrażenia aż rozłożył skrzydła -Co ty tu robisz? -spytał
-Jakiś czas temu dołączyłem do tutejszej watahy. -odpowiedziałem.
-Ciekawy zbieg okoliczności, że dołączyliśmy do tej samej watahy -odpowiedział, a następnie zapytał mnie- co się z tobą działo przez ten cały czas?
-Chodziłem po świecie szukając watahy która by mnie zaakceptowała i obmyślałem zemstę na rodzinie. -powiedziałem i spytałem -A co się stało z twoją starą watahą?
Mystic odwrócił nagle wzrok i przybrał obojętny wyraz pyszczka.
-Zamordowałem ich -powiedział i spojrzał na mnie. Przez chwilę myślałem że żartuje, ale gdy spojrzałem w jego oczy zrozumiałem że jego słowa są prawdą.
<Mystic?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz