Siedziałem na kamieniu spoglądając w niebo. Nie daleko było wejście do mrocznego boru.
Widziałem jak wcześniej plątały się obok niego jakieś dwa wilki. Nie sądziłem że są na tyle..
Nagle coś przykuło moją uwagę, odwróciłem głowę w strone mrocznego boru.
Usłyszałem tylko szelest krzaków, wstałem i szybkim krokiem poszedłem do wejścia.
Zobaczyłem ślady dwóch wilków.
- te same wilki co wczesniej sie tu plataly.. - westchnąłem
Postanowiłem pójść za śladami, po chwili podróży zobaczyłem dwa wilki, chyba ze sobą rozmawiały.
Schowałem się w krzakach by mnie nie zobaczyły, poszły dalej a ja za nimi.
Nadepnąłem na coś łapą, pisknąłem.
- Chyba mnie usłyszały.
Słyszałem coś za sobą, jakby jakieś jęki.. nie wiem co to by..
Jednym machnięciem lapa zostalem wyrzucony z krzaków, spadła mi maska akurat przed dwa wilki.
Szybko się podniosłem, nie zwracajac uwagi na otoczenie, ani na to że nie mam swojej maski (a na prawde nie lubię się bez niej pokazywać).
Rzuciłem się temu czemuś na kark, opętała mnie jakaś furia, nie mam pojęcia skąd, wiedziałem tylko że muszę to coś zabić.
<Kathrina, Elyer?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz